| 
                       
                  
                   
                  Ogół
                  harcerzy za mało ceni laskę harcerską, uważając ją za
                  zbyteczną zupełnie część ekwipunku polowego.
                  
                   
                  Bo
                  i na cóż ona? Można się nią co prawda od psów oganiać,
                  czasem uda się szczura upolować, można zupę w kotle
                  zamieszać (ale nie tą od szczura), można – a to się
                  najczęściej zdarza - po przyjacielsku delikatniej lub czasem
                  energiczniej połaskotać nią druha w przednim rzędzie.
                  Dziwne ale podobnych objawów przyjacielskich pieszczot drużynowy
                  nie rozumiem: mówi on, mówi że laska służyć ma do budowy
                  szałasu, mostu wieży sygnalizacyjnej, że to towarzyszka
                  wypraw harcerskich, której nie godzi się postęponować.
                  Dziesięć lat jestem harcerzem, ale nie wiem, czy dziesięć
                  mostów lub wież z lasek harcerskich pobudowałem. Zresztą
                  drużynowemu dobrze gadać, przecież on z krótką ciupagą
                  chadza na wycieczki. Takie jest na ogół mniemanie u nas wszędzie
                  o zbędności lasek, ale tylko z własnej, naszej winy.
                  
                   
                    
                  
                   
                  Podobnie
                  bywało z lancami w naszej kawalerii w czasie ostatniej wojny.
                  Lanca, broń nad bronie według sławnej piosenki ułańskiej,
                  jeszcze za czasów świetnej epopei napoleońskiej, dawała
                  polskiej kawalerii zawsze dawała przewagę nad wszelką inną
                  kawalerią. Wspomnijmy tylko sławną „próbę lancy”
                  Juliusza Kossaka, w którym to obrazie przedstawił nasz sławny
                  artysta moment, w którym w oczach Napoleona i całej jego świty
                  jeden ułan polski strąca z koni trzech najtęższych
                  kirasjerów gwardii. A w naszej ostatniej wojnie? Wlekli się
                  nasi poczciwi ułaniska (a w ich liczbie i ja) z tymi tykami,
                  nie wiedząc co z nimi począć. Było to nie wygodne zawadzało
                  na każdym kroku, dobrze, że chociaż proporczyk furkotał
                  wesoło. Nikt nie znał należytego użytku lancy, nie było
                  czasu dostatecznie się w używaniu jej wyćwiczyć; była więc
                  nie użyteczna.
                  
                   
                    
                  
                   
                  Tak
                  samo laski harcerskie należycie używane i dostatecznie
                  opanowane mogą do czegoś lepszego służyć, jak do
                  wybijania szyb w wagonach podczas jazdy i zagrażania nosom
                  podróżnych. Jak zwykle drużynowy ma słuszność, ceniąc
                  laskę harcerską. Wyobraźcie sobie, jak bez niej nosze można
                  by sporządzić na poczekaniu? A w górach na słabym lodzie,
                  przy improwizowaniu kuchni, jako miara, broń, przyrząd
                  gimnastyczny, wreszcie materiał pionierski, czyż nasza laska
                  jest nieocenioną? Tylko polubić ją, używać gdzie się da,
                  a na pewno zawsze wiernie posłuży.
                  
                   
                    
                  
                   
                  To
                  powszechne zaniedbanie lasek odbija się też na zewnętrznym
                  ich wyglądzie. Naszej polskiej fantazji, harcerskiej pomysłowości,
                  umiłowania piękna ani śladu tam nie zauważyłem, chociaż
                  setki lasek widziałem. By temu zaradzić Komenda hufca
                  wiejskiego w Książu ogłosiła na dzień 7.01.1925 r.
                  „Konkurs zdobienia lasek harcerskich”. Z przedstawionych
                  do rozstrzygnięcia lasek przyznano nagrody 6 laskom; poza tym
                  rozdano kilka pocztówek pamiątkowych, oraz udzielono 1
                  pochwalny list za projekt zdobienia lasek nadesłany spoza
                  hufca. Przeważna część lasek była zdobiona orłem
                  polskim, lilijką harcerską, godłami zastępów, epizodami z
                  życia harcerskiego, tropami stylizowanymi okazami z naszej
                  przyrody, geometrycznymi ornamentami, wreszcie autoportretem w
                  drzewie itp. W kilku wypadkach laska była rodzajem
                  dzienniczka: były na niej poza własnymi wymiarami,
                  zakarbowane dnie wycieczek, wypalone daty złożenia
                  Przyrzeczenia  i
                  prób harcerskich oraz innych ważnych wydarzeń, w których
                  uczestniczył właściciel danej laski. A więc wypalajcie,
                  rzeźbcie i malujcie wasze laski, ale pamiętajcie o bajce
                  „o myśliwym i jego łuku” i miejcie przede wszystkim ich
                  użyteczność na względzie.
                  
                   
                   
                  
                   
                  (nr
                  1 „Czuj Duch” styczeń 1925 r.)
                  
                   
                  * Pisownia i interpunkcja zachowana oryginalnie.
                  
                 |