Strona Główna XIII ŁDH

linia1.JPG (2163 bytes)

Strona nawigacyjna

Historia Drużyny

Bohater Drużyny

Struktura Drużyny

Nasze obozy

Kontakty, adresy ...

Linki

Nasi Sponsorzy

linia1.JPG (2163 bytes)

Poczta

stalowa@stalowa.pl

Przedstawicielstwo Wspólnoty Drużyn Grunwaldzkich na Chorągiew Łódzką

Samochód Drużyny "Szuwarek" ....po prawej srronie, po lewej własność Dh. "Pstrąga"

- rocznik 1959, 8 miejsc, benzyna

- 4 remonty generalne, 3 silnik

Oczywiście nasze wydawnictwo nie byłoby pełne, gdyby nie podkreślenie roli i znaczenia naszego samochodu a właściwiej czegoś na czterech kółkach - Gaza 69 AM. Dzięki samozaparciu i długim prośbą udało nam się najpierw użyczyć a później odkupić poczciwego Gaza od macierzystej Komendy Hufca. Po dokonaniu wszelkich formalności pojazd z garażu hufca wyjechał o własnych siłach. Udało się go jednak “dotoczyć” tylko o dwie przecznice dalej. Wezwane posiłki i ciężki samochód sholował nas do harcówki Drużyny przy ul. Młynarskiej 42. Pierwsza wymiana silnika z dolnozaworowego na górny, wielki pośpiech przed obozem, przeróbka hamulców i konserwacja prawie od początku. W tych pracach bardzo dużą pomoc okazał pan Zdzisław Dobrzyński. Po nocach i przez wiele dni przy Gazie spędzali swoje skromne, wolne chwile Łapa i Kukuradziak, przygotowując go do ciężkiej próby. W owym roku Drużyna zaplanowała sobie spływ Czarną Hańczą, Kanałem Augustowskim, przepływ Biebrzą do Łomży - to wszystko prawie 200 km z kuchnią polową, po wertepach a i dojazd do Suwałk mógł sprawić mnóstwo kłopotów. W trzecim dniu naszego spływu wyznaczyliśmy postój przy śluzie Mikaszówka. Kierowca wieczorem zaparkował pojazd z kuchnią na wałach śluzy i kiedy pierwsze kajaki zostały dostrzeżone postanowił przygotowywać się do przyrządzania posiłku.

 

Wypięcie kuchni polowej od haka holowniczego gaza spowodowało brak naturalnego hamulca - balastu za jaki robiła nasza kuchnia a niezaciągnięty ręczny hamulec uwolnił samochód na “wolność”. Jak na skoczni narciarskiej Gazik zsunął się po stromym stoku wałów śluzy i wybił na betonowym brzegu, lądując w samym środku śluzy z zapalonymi światłami i migającym “kogutem” wystającym na wysokiej rurce ponad lustro wody. Wszyscy, którzy z obawy przed burzą umieścili swoje rzeczy w samochodzie, gitary, dokumenty i inne ważne papiery i pieniądze rzucili się do wody by ratować wszystko co uda się wyciągnąć włącznie z akumulatorem.

Z pobliskiej zagrody ściągnięto traktor, ze stacji kolejowej podkłady, które po podłożeniu pod zatopiony pojazd spowodowały uniesienie choć w części Gaza do góry. Liny stalowe podczepione do traktora rwały się jedna po drugiej. Ściągnięto drugi traktorek z linami ale i te dwa na raz nie dały sobie rady. Z sąsiedniej wsi mieszkańcy ściągnęli ciężkiego Zetora i dopiero w trzy pojazdy i lepszymi linami udało się wydobyć Gazika z wody. Suszenie ciuchów i papierów odbywało się całą noc w pobliskich chatach przy piecach. Cały dzień suszyliśmy silnik, wymieniliśmy oleje i...

Następnego dnia pojechaliśmy dalej a silnik służył nam jeszcze przez 5 lat. Na pamiątkę tego wydarzenia ochrzciliśmy Gazika nadając mu miano “Szuwarek”. Ojcem chrzestnym został sławetny kierowca Jacek Rożański a matką chrzestną Orion. W 1997 roku remontu Szuwarka pojął się hm. Pstrąg, który opłacił wykonanie nowej blacharki, plandeki, i wielu, wielu innych potrzebnych części. Na obozie w Starych Jabłonkach kierowcą Gaza był Kamil Szymczak, który otrzymał właśnie miano "Szuwarek". Pojazd spisywał się bez zarzutu. Jak to przy starych samochodach bywa następnego roku, kiedy wybraliśmy się Gazem na Grunwald, pod Włocławkiem silnik zaczął głośno stukać, chrobotać, walić aż wreszcie stanął. Po dniu przerwy udało nam się dotrzeć do Rypina tj 5 km od miejsca niefortunnego zatrzymania.

Tam w pierwszym napotkanym warsztacie Szuwarek przeżył naprawę silnika, która trwała prawie rok i nie została ukonczona. Do Łodzi, a właściwiej do Białynina wrócił na lawecie. Pan Józef Chałat, u którego zrobiliśmy sobie przymusowy postój, z tylko sobie znanym zapałem do bezinteresownej pracy, po nocach z Krogulcem, Gutkiem, Borsukiem... naprawiali i wymieniali silnik, robili hamulce, przygotowywali Szuwarka do obozu. Na obozie wędrownym w Jurze Krakowsko Częstochowskiej bez wysłużonego Gaza nie dalibyśmy sobie rady. Oczywiście nie obyło się bez bliskiego spotkania trzeciego stopnia z drzewem przez Borsuka. Cały dzień klepania błotnika przez takich fachowców jak mgr inż. Kukuradziak, Jarek Przywara - kierowca obozowy, Rafała Papisa, Gutka i Borsuka dały nadzwyczajne rezultaty, a właściwiej przywróciły Gazikowi jego dawny wygląd. Okazuje się że naszego Szuwarka najlepiej napraewia się młotkiem i kamieniem... Po obozie Szuwarek znów ląduje w Białyninie u Józia Chałata. Ile on jeszcze przejedzie...

Kilka dni przed wyjazdem na Grunwald 2001 Szuwarek przeszedł generalny remont u Państwa Milczewskich. Pan Franek, Dawid i Franek Milczewscy dokonali gruntownej renowacji samochodu. Efekt zobaczymy po dokonaniu zdjęć na Grunwaldzie. Poniżej foto z konserwacji gaza (aparat cyfrowy).

     

linia2.JPG (1439 bytes)

Wspólnota Drużyn Grunwaldzkich

PTSM Koło nr 51

Towarzystwo Przyjaźni Polsko - Węgierskiej

Bohater Drużyny

 
CZUWAJ!

Polecamy przeglądanie serwisu przy ustawieniach ekranu 800/600 i 65 tys. kolorów lub więcej. Proponujemy również przeglądarkę MS IE 4 lub Netscape Communicator 4 lub wyższe.